poniedziałek, 22 czerwca 2015

Capitulo IV



Nieśmiało zapukałam w drzwi „mieszkania” chłopców. Stłumione „proszę” odbiło się od ściany. Weszłam do środka, uśmiechając się lekko.
- Ruggero? Leon? - zapytałam, opierając się o framugę małego saloniku.
- Hej Ludmi – Verdas wstał, uścisnął mnie i wyszedł, śmiem przypuszczać, że do Vilu.
- No hej – powiedziałam, choć doskonale zdałam sobie sprawę, że jest już na tyle daleko, że nie będzie w stanie mnie usłyszeć. Usiadłam na sofie, obok mojego partnera do tańca.
- Co tam? - zapytał, patrząc na mnie.
- Dobrze, wszystko dobrze. Rozmawiałam z przyjaciółką – wyznałam, wbijając wzrok w czubki swoich pantofelek. - Za jakieś dwie godziny będzie tutaj, w Buenos Aires, bo dostała propozycję nauki w szkole artystycznej, niedaleko stąd. Myślę, że się polubicie, Francesca jest świetną osobą.
- Fajnie – posłał mi swój śliczny uśmiech. - Mam nadzieję, że zaprosisz ją do siebie, żeby mogła odpocząć po podróży... A teraz poćwiczymy?
Skinęłam głową, a chłopak złapał mnie za rękę. Przeszedł mnie bardzo dziwny, ale znajomy dreszczyk. Zaczął obracać mną zwinnie, przerzucać przez ramię i unosić w powietrzu. Mieliśmy rozpocząć jakiś ważny turniej tańca towarzyskiego, a moja nowa przyjaciółka, wraz z kumplem Ruggiego mieli go zakończyć. Nie braliśmy udziału w całym konkursie, ale reprezentowaliśmy szkołę. To chyba coś znaczy. Jesteśmy dobrzy, serio. Przycisnął mnie do siebie, podtrzymując nasze ramiona w ramie. Patrzyłam w jego piękne oczy, zatapiając się w morzu gorzkiej czekolady.
Godzinę potem siedziałam na lotnisku, czekając na Fran. Miałam zabrać ją do siebie, na obiad, a potem pokazać okolicę, zanim trafi do swojego internatu.
Kiedy tylko zobaczyłam czarnowłosą w tłumie ludzi, zerwałam się z miejsca i podbiegłam do niej. Przytuliłam dziewczynę najmocniej jak umiałam.
- Ej, ej, ej! - pisnęła. - Udusisz mnie, Luśka.
Śmiejąc się, wypuściłam ją z objęć. Ona tylko popatrzyła na mnie badawczo, po czym uniosła kąciki ust prawie do uszu.
- Zakochałaś się – stwierdziła.
- C-co? W-wcale nie... - poczułam, jak moją twarz oblewa rumieniec. Czy to możliwe, że Rugg skradł moje serce? W sumie to jest kochany, zabawny, opiekuńczy, troskliwy, potrafi mnie pocieszyć i znaleźliśmy wspólny język, więc... więc może... - Nie wiem, chyba nie – zagryzłam wargi, nerwowo skubiąc końcówki włosów.
- Ludmiła, nie blefuj, znam cię zbyt dobrze – szturchnęła mnie w ramię. - Denerwujesz się, więc jest pewne, że masz kogoś na oku, no gadaj, kto to taki?
- Poznasz go dzisiaj – odwróciłam wzrok.
Chwyciłam za rączkę jej walizki po czym bez słowa ruszyłam przed siebie. Zastanawiałam się nad tym, co Francesca uświadomiła mi, przylatując tu z Rzymu. Czy musiała pokonać aż taki kawał drogi, żebym zrozumiała, że Ruggero stał się dla mnie kimś więcej niż zwykłym znajomym?
Miałam w głowie zupełny mętlik. W Argentynie mieszkam około miesiąca, a taki czas wystarczył, bym zobaczyła jak bardzo można zmienić swój tok myślenia, nastawienie do życia, ludzi i wszystkiego innego. Żebym poznała smak szczęścia?
- Ja nie mogę, co się z tobą stało? - Fran dogoniła mnie, zrównując ze mną krok. - To, że jesteś taka nieobecna, to norma, ale takiego szczęścia w twoich oczach i entuzjazmu wypisanego na twarzy, to ja nie widziałam bardzo dawno. Nie wiem, co zrobili z tobą twoi nowi znajomi, ale chyba będę musiała im podziękować.
Udałam, że nie słyszę jej uwag, mimo iż wiedziałam, że ma całkowitą rację. Otworzyłam przed dziewczyną drzwi taksówki, pozwalając jej wejść pierwszej. Wsadziłam bagaż do tyłu, a sama opadłam na jedno z siedzeń.
- Dziękuję – szepnęłam.
- Za co? - nie widziałam jej, bo miałam zamknięte oczy, ale jestem niemalże pewna, że zmarszczyła brwi i przyglądała mi się bacznie.
- Za to, że potrafiłaś dać mi porządnego kopa, kiedy tego potrzebowałam.
- Zawsze do usług – zaśmiała się moja przyjaciółka.

Wysiadłyśmy przed budynkiem należącym do mojej szkoły, to właśnie w nim mieściły się wszystkie nasze małe mieszkanka. Przed głównymi drzwiami stała Violetta, czekając na nas. Kiedy tylko powiedziałam jej o przyjeździe Frani, momentalnie nakręciła się na nową znajomość.
- Siostruś, poznaj Vilu, Violu, to moja Fran – przedstawiłam je sobie, wręczając czarnowłosej jej walizkę, z którą nie miałam zamiaru dłużej się męczyć.
- Miło mi cię poznać – uśmiechnęła się szatynka, podając drugiej dłoń. - Ludmi wiele mi o tobie opowiadała.
- Za to o tobie nic nie mówiła – Włoszka udała oburzoną. - Ale to nic dziwnego, nie miała okazji. Pewnie wiesz, że troszkę się pokłóciłyśmy i dopiero wczoraj się skontaktowałyśmy.
- Tak, Lu mi mówiła.
Zaczęły rozmawiać ze sobą, jakby znały się co najmniej od zawsze. A co w tym wszystkim było najśmieszniejsze, zupełnie nie zwracały na mnie uwagi. I tak się akurat złożyło, że Rugg wychodził z apartamentowca, więc po kryjomu zwinęłam się stamtąd razem z nim.
- To ta twoja koleżanka? -zapytał, rozbawiony.
- Tak, to ona – przytaknęłam, odwracając się.
Obie dziewczyny szły za nami, ciągle paplając beztrosko. Z naprzeciwka natomiast szedł Leon z dwojgiem do tej pory nie znanych mi chłopaków.
- Rugg, kto to? - zapytałam, skinięciem głowy wskazując na nich.
- Ten po prawej to Diego, a po lewej, to Marco. Może nie wygląda, ale są bliźniakami. Tyle, że dwujajowymi. Studiują w akademii sztuk pięknych.
- Tam gdzie Fran – wyrwało mi się bezwiednie.
- Co ja? - zapytała, niespodziewanie zachodząc mnie od tyłu.
- Boże, przestraszyłaś mnie, idiotko – warknęłam, zerkając na mojego towarzysza. Widziałam, że z trudem powstrzymywał się od śmiechu. - A tak w ogóle, to to jest Ruggero – powiedziałam beznamiętnie, wpatrując się w ziemię.
- To on ci się podoba? Czy to jakiś inny? - zapytała tak, jakby Rugge wcale nie szedł obok nas.
- Fran, proszę – szepnęłam błagalnie. - Wybacz jej, że majaczy, dziewczyna chyba się czegoś w tym samolocie nawdychała – zwróciłam się do przyjaciela.
On tylko przytaknął, śmiejąc się słodko. Nagle jak spod ziemi pojawiła się Violetta, a zaraz za nią Leo, Marco i Diego.
- Cześć wam – przywitał się prawie chłopak mojej współlokatorki.
Tak, prawie chłopak, bo Viola ciągle pracuje nad tym, jak go w sobie rozkochać. To widać na kilometr, że Meksykanin po prostu za nią szaleje, ale nie, ona uważa swoje. Ruggi mówił mi, że Verdas do tej pory nie zwracał zbytnio uwagi na Violę, nawet nie znał jej imienia, a znali się od połowy gimnazjum, kiedy to ona przeprowadziła się do BA wraz z ojcem. Nie rozumiem też zbyt bardzo, czemu mieszka w akademiku, skoro ma dom nie tak daleko. Któregoś weekendu zaprosiła mnie do siebie. Spacerkiem to około dwie godziny drogi. No może nie tak całkiem blisko, ale jednak bliżej niż z Ravenny, Rimini, czy chociażby mojego Rzymu.
- Siemasz – posłałam mu delikatny uśmiech.
- On? - Fran wyszczerzyła swoje białe ząbki w uśmiechu.
- Francesca! - krzyknęłam, nie wytrzymując.
- Oj dobra, już nic nie mówię – wywróciła oczami.
Westchnęłam cicho, poirytowana, ale za to całe towarzystwo miało powód do śmiechu.
~
Hola!
Tak oto wygląda rozdział 4. Przyznam, że nawet mi się podoba. Naszła mnie nagła wena podczas którejś z ostatnich nocy ^^
Co o tym myślicie? 
Buziaki, perełeczki i do następnego :*  

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. JESTEM!!!!!!!!!!!!
      No więc witam xD <3
      Po pierwsze- PIERWSZA!!!!!!! jej! <3
      Nie ma to jak być pierwsza pod takim cudeńkiem <3
      A teraz koniec entuzjazmu, trzeba przecież skomentować to dzieło.
      Frania przyjechała !!!
      Kolejny powód który wywołuje uśmiech na mojej twarzy :D
      Mam przeczucie że Diego i Marco będą rywalizować o Franie xD
      Ja tam wolę Diecescę tak jakby ktoś pytał <3
      Ruggero, Federico nie ogarniam jak masz w końcu na imię !
      Widzisz d czego doprowadziłeś ? Już nawet nie wiem jak do ciebie mówić! xD
      No dobra nie ważne jak ty masz tam na imię, MASZ POWIEDZIEĆ LU PRAWDĘ!!!
      Bo jak nie to pamiętaj, że nie wiem gdzie mieszkasz xD
      Dobra już chyba nic mądrego tu nie napiszę.
      Czekam z wielką niecierpliwością na kolejny rozdział <3

      Kocham, Tini :*

      Usuń
  2. Jest super, tak jak każdy rozdział. ♥ Ale ta Francesca irytująca XD Czekam na next i zapraszam do siebie :) http://jestes-tym-czego-potrzebuje.blogspot.com/2015/06/rozdzia-ii-czy-ja-cos-do-niego-czuje.html‎

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział po prostu genialny! ^^
    Tak, jak całe opowiadanie!
    Masz ogromny talent! :3 Dobrze, że go wykorzystujesz! :D
    Już nie mogę doczekać się nexta!
    Pozdrawiam cię i życzę weny! ^^
    Kocham, kocham, kocham! <3

    http://no-espero-amor-ni-odio-oneshots.blogspot.com/
    http://quiero-entrar-en-tu-silencio.blogspot.com/
    http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń