- Kocham Cię, Federico - szepcę delikatnie nad ciałem chłopaka.
Z jego głowy sączy się krew, a twarz jest blada jak pergamin.
- Proszę, nie umieraj - z moich oczu płyną łzy.
Jest zbyt późno. Odszedł bezpowrotnie, a ja nie zdążyłam powiedzieć mu, że jest dla mnie bardzo ważny.
Budzę się, oddychając ciężko. Znów ten sam sen,
Spoglądam w stronę okna, księżyc jest w pełni, a na niebie nie ma nawet jednej chmurki. Dłonią przecieram mokre poliki.
- Jesteś taka głupia, Lu - wzdycham ciężko.
Próbuję jeszcze usnąć, ale po dłuższym czasie, odpuszczam sobie. Sięgam po telefon, który leży na szafce obok mojego łóżka.
Dochodzi trzecia w nocy. Do rana leżę bezwiednie myśląc o sennej rutynie.
- Kochanie, już czas na śniadanie! - nagle orientuję się, że mama wparowała do mojego pokoju.
Wstaję, ostatni raz rozglądając się po pomieszczeniu.
- Zaraz zejdę - mówię, lekko zachrypłym od płaczu głosem.
Ubieram się, maluję, czeszę i wreszcie kieruję w stronę kuchni. Stoję w progu, dostrzegam, że przy stole siedzi już moja rodzicielka, moja kochana przyjaciółka, Fran i jej matka. Coś staje mi w gardle, nie mogę wypowiedzieć nawet słowa.
- Chyba nie sądziłaś, że puszczę Cię na drugi koniec świata bez pożegnania - czarnowłosa, zrywa się z miejsca, gdy mnie widzi. Bierze talerz kanapek i wraz ze mną udaje się do salonu.
- Śnił mi się - odzywam się cicho, gdy jesteśmy same.
Ona smutno patrzy w moje oczy. Łapie moje ręce i ogląda nadgarstki, blizny po ranach, które już zdążyły się wygoić.
- Nie da się cofnąć czasu, kochanie - przytula mnie. - Ten wypadek był już tak wiele lat temu... teraz musisz żyć tym, co jest. Proszę, leć do tego Buenos Aires i podbij serca ich wszystkich - uśmiecham się delikatnie na jej słowa.
- Będzie mi cię cholernie brakować - Włoszka próbuje się nie rozpłakać, co bardzo wyraźnie widać. - Dzwoń do mnie codziennie.
Kiwam głową, po czym podchodzę do mamy. Nie umiem nic powiedzieć, po prostu wpadam w jej ramiona i zaczynam rzewnie płakać.
Nie poradzę sobie bez nich. Wiem, że będzie źle.
Wsiadam do taksówki, machając im. Ciao mama, ciao Francesca, ciao Roma.
~
No czeeeeeeeeść.
Jeju, ja nie wiem, czy Wy coś rozumiecie xD Jeśli nie, to się nie dziwię, bo bardzo dziwnie to napisałam. Ale o to właśnie chodziło :D
Misiaki, do zobaczenia w pierwszym rozdziale :*
Koffam Was,
Wercia ♥
Uuuuno!
OdpowiedzUsuńCudowny, w miare sie polapalam xd
Jstem ciekawa co dalej
Szybko! Pisz jedynke!
Kocham
Wspaniały prolog,
OdpowiedzUsuńLusia do BA jedzie,
Fran nie będzie? bo przecież ona zostaje :-(
Czekam na rozdział :*
Boski
OdpowiedzUsuńOczywiście że się połapałam
Besos!
Czekam na odwieszenie drugiego bloga
Ale ja Ci zazdroszczę! W życiu bym nie napisała takiego cudnego prologu. Załapałam wszystko co chciałaś nam przekazać. Coś czuję, że ten wypadek Federico to ściema, ale co ja tam wiem :D. Kupiłaś mnie już w pierwszej linijce. "Kocham Cię, Federico"- przykleiłam się wtedy do ekranu i zrobiłam tą moją wersję oczu kota ze Shreka. Dziewczyno masz wielki talent i nie waż się w to wątpić!!!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na numero uno!
Besos :***
Świetny :*
OdpowiedzUsuńJa się połapałam i to chyba pierwszy raz ;-; i nie muszę czytać pary razy bu zrozumiem xd
Jestem bardzo ciekawa dalszych postów.
Czekam na rozdział 1.
Besoes
K.c <3
Hania
Boskii <3
OdpowiedzUsuńDlaczego Fran zostaje ._. ...
Ale i tak bardzo fajny xd, Lud zaczyna nowe życie haha xd
Pozdrawiam i czekam na Uno,
Ula <3
Nie no zaraz zaraz ja nie kapuje xD ja cale zycie nie kapuje.... Mam prosi mnie zaparz herbate a ja nie kapuje...
OdpowiedzUsuńJak to ma byc Fedemikcia jak Niby Fede umarl!?!?
Nie no ale tak na serio to serio serio boski prolog lepiej w zyciu bym nie napisala!
Masz talentu duzo!!
Kocham <3
Czyli nie jestem jedyną xD
UsuńSamą treść rozumiem ale nwm o co chodzi z tym wypadkiem Federico i że niby umarł, nie kumam xD
A tak ogólnie to prolog jest BOSKI i z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział. A i czy możesz mi wyjaśnić czy ja dobrze rozumiem że Fede umarł ? xD
Beso Tini :*
No... tak, umarł.
UsuńAle mam nadzieje że zmartwychwstanie xD
UsuńAwww mrrrr
OdpowiedzUsuńJeju, jak smutno. Biedna Luśka. ;c Nie zgadzam się, nie nie nie. Mają być szczęśliwi, no. -.- Ech, jak ty nakręcisz, to nie ma zmiłuj. <3
OdpowiedzUsuńCzekam zniecierpliwiona na dalszy ciąg, ma nadzieję, że wszystko się wyjaśni. <3
Przy okazji, zaproszę Cie do siebie, hehehe. <3
http://violetta-something-real.blogspot.com/
Ucałowanie i dużo, dużo weny.
Cathy
Alee czudoo.
OdpowiedzUsuńA tak poza tym HEJO!!
Hejo Hejo Hejo.
Czudny prolog.
Lepszego bym sama nie napisała.
Mam nadzirję, że Fede zmartwycwstanie.. :)
Będe często zaglądać.
Buziaaki.
Ola <3